Dziś mam zamiar zaprosić was na rozdział 2. Życzę miłego czytania :D
ZA wszelakie błędy przepraszam, ale mimo poprawek mój komputer twierdzi, że musi tak pozostać :)
* * *
Czekała na lotnisku
w Magdeburgu. Lot okazał się bardzo krótki. Trwał niecałe
dwadzieścia pięć minut. Teraz stała i czekała na swój bagaż.
Gdy trafił w jej ręce przeszła na hol. Nie wiedziała czego ma
szukać. Po upływających kolejnych minutach zobaczyła na kartce
swoje imię i nazwisko. Podeszła do małżeństwa.
- Dzień dobry,
jestem Scarlet Re. - powiedziała płynnie po nieniecku. Para
spojrzała na nią i również się przywitała. Kwadrans później
cała trójka siedziała w samochodzie. Małżeństwo rozmawiało
cicho na przodzie. Brunetka za to próbowała podziwiać widoki jakie
mijali. Nie zawsze było jej to dane.
Droga minęła w
ciszy. Ale kiedy znaleźli się pod pięknym białym domkiem na
wiosce, nastolatka nie mogła oderwać wzroku od niego.
- Och, jaki piękny.
- wyrwało jej się.
- Daj spokój, toż
to ruina. Piękny był z jakieś czterdzieści lat temu. Wejdź do
środka, Gordon wniesie walizki.
Brunetka weszła do
domu za panią Simone. Kobieta od razu skierowała swoje kroki do
kuchni. Scarlet zaś usiadła w salonie i czekała na kogoś z
domowników. Pierwszy przyszedł do niej pan Gordon.
- No więc opowiedz
nam coś o sobie.
- Hmm… kiedy nie
wiem co. - odpowiedziała i delikatnie rozciągnęła swoje czerwone
usta w uśmiechu.
- Powiedz nam ile
masz lat, czym się interesujesz. - dołączyła się kobieta w
średnim wieku, wychodząc z kuchni z tacką słodyczy i gorącą
herbatą.
- No to mam
dziewiętnaście lat. W maju zdaje maturę. Czym się interesuje? Hm…
w wolnym czasie lubię czytać książki, pisać, grać na perkusji,
słuchać muzyki, uczęszczać na zajęcia szkolne, spotykać się ze
znajomymi, malować. Więcej już chyba nie pamiętam. - powiedziała
po chwili.
- Czytać książki,
pisać, malować? Taka dusza artystyczna. - powiedziała kobieta.
- Dokładnie. Ale
powiedz mi czy ja dobrze usłyszałem. Grasz na perkusji?- spytał
mężczyzna.
- Tak.
- Dobrze wybrałaś.
Mam szkołę muzyczną i dobrze znam się na muzyce. - pochwalił ją.
- Dziękuję.
Dziękuję. - zwróciła się do kobiety, która właśnie podawała
jej kubek z parującym napojem, jak i do mężczyzny.
- A powiedz mi bo
przyleciałaś do nas z Polski, ale imię to chyba nie jest z
tamtejszych stron. Prawda?- zapytała ciekawa Simone.
- Tak. Mama jest
amerykanką, a ojciec chyba francuzem. Ale nie jestem w stanie nic
więcej powiedzieć na temat jego pochodzenia bo niestety go nie
znam. A z mamą nie rozmawiamy na jego temat. A co do mnie to
urodziłam się również w stanach. Ale kiedy miałam trzy lata mama
przywiozła mnie do Polski i tak już tam zostałyśmy.
- Rozumiem.
Rozmawiali bardzo
długo. Scarlet spodobała się rodzina. Bardzo mili ludzie. Z
rozmowy wywnioskowała, że pani Simone ma dwóch synów, którzy są
już dorośli. Rozmawiali do bardzo późna. Simone wskazała jej
pokój w którym miała tymczasowo zamieszkać. Pokój był większy
od jej własnego w Polsce. W pomieszczeniu było dużo niepotrzebnych
rzeczy – jak na jej gust. Jakiś mikrofon, stos papierów. Brunetka
nie miała odwagi nic ruszać. Wyjęła z torby tylko swój laptop i
włączyła go. Po krótkiej chwili połączyła się z internetem. W
ręku nadal trzymała kartę od Simone z hasłem do WiFi. Od razu
połączyła się ze Skype'm. Zauważyła Bartka. Napisała do niego,
że zaraz zadzwoni, tylko najpierw skontaktuje się z mamą.
Veronica szybko
odebrała.
- Hej córeczko. Jak
tam jest?- zapytała kobieta wypełniając swoją twarzą cały
ekran.
- Mamo, naprawdę
super. Pani Simone i pan Gordon są świetni. Mili. Dowiedziałam
się różnych ciekawych rzeczy.- opowiedziała szybko.
- No to świetnie.
Nie ma nikogo kto mówi po angielsku? - zapytała blondynka ze
śmiechem w głosie.
- Na szczęście
nie. Za to pani Simone zabierze mnie jutro do miasta i pokaże szkołę
do której mam chodzić. A pan Gordon pokaże mi swoją szkołę
muzyczną którą prowadzi.
- No to świetnie.
Scarlet jeszcze
chwilę porozmawiała z mamą, później zadzwoniła do przyjaciela.
Jemu również opowiedziała to samo co blondynce. Z nim również
pogadała dłuższą chwilę i zaczęła zbierać się do spania.
Kiedy ostatnim razem spojrzała na zegarek była trzecia trzydzieści.
Rano obudził ją
delikatnie podniesiony głos. Ktoś bardzo głośno rozmawiał. Głos
należał do mężczyzn. Wybrała ciuchy z walizki i poszła do
łazienki znajdującej się przy pokoju. Ubrała się i wymalowała
jak codziennie. Gotowa wyszła z pokoju i skierowała się w stronę
głosów. W kuchni siedziało czterech nieznanych jej mężczyzn, a
wśród nich pan Gordon i pani Simone.
Simone od razu ją
zauważyła i podeszła do niej. Z uśmiechem na twarzy szybko
wytłumaczyła jej, że niezapowiedzenie odwiedzili ją synowe z
przyjaciółmi.
- Kochanie mogą się
do ciebie zwracać po angielsku, bo aktualnie mieszkają w Los
Angeles. Ale ty chyba nie będziesz miała z tym problemu. -
dopowiedziała kobieta.
- Hmm… chyba
raczej będę miała delikatny problem. Angielski nie za dobrze mi
idzie w szkole.- odpowiedziała brunetka.
- A to ja zaraz im
powiem, aby przerzucili się na niemiecki… - powiedziała, lecz po
chwili zastanowienia dodała - A nie. Zrobimy im kawał. Ciekawe
który z nich się domyśli, że nie mówisz po angielsku.
- Ale pani Simone,
tak nie można. - zaprzeczyła nastolatka.
- Och kochanie jak
zawsze tu są muszą zrobić mi jakiś kawał. Teraz czas na coś z
mojej strony. - powiedziała z tajemniczym uśmiechem. - A teraz
chodź, śniadanie czeka.
Dwie kobiety weszły
do kuchni. Pomieszczenie było na tyle spore, że pomieściło
spokojnie wszystkie osoby. Scarlet zasiadła na wskazanym miejscu,
koło okna. Cała czwórka spojrzała na nią. Momentalnie zapadła
cisza. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i spojrzała na
kasztanowłosą kobietę.
- Kochani poznajcie,
to jest Scarlet. Przyjechała na wymianę. Pochodzi z Polski.- Simone
przedstawiła brunetkę. Ta tylko nieśmiało im pomachała i
spuściła wzrok. Pierwszy odezwał się blondyn z kolczykami w
wardze, nosie i brwi.
- Hi, I'm Bill. -
powiedział do niej po angielsku i wyciągnął rękę ponad stołem,
aby się przywitać. Scar uścisnęła mu rękę. Kolejny młody
mężczyzna w dłuższych ciemnych włosach przedstawił się jako
Tom, następny był niejaki Georg o zielonych oczach, krótkich
brązowych włosach. Ostatni mężczyzna przedstawił się jako
Gustav. Miał blond włosy, w górnej części związane w małego
kitka. Okulary, w czarnej oprawce, które miał na sobie a teraz
zsunęły mu się na nos.
Cała czwórka
jeszcze przez chwilkę spoglądała na dziewiętnastolatkę, po czym
wrócili do rozmowy. Oczywiście cały czas rozmawiając w języku
angielskim. Zadawali jej jakieś pytania, ale ona w ogóle nie
zwracała na nich uwagi. Wzięła od pana Gordona gazetę, którą
czytał i szybko ją przejrzała. Ale zauważyła, że nikt nie
zwraca na nią uwagi więc ją odłożyła. Próbowała się
przysłuchiwać rozmowie, ale mało co ją rozumiała.
Po śniadaniu cała
ekipa przeniosła się do salonu. Scarlet zaś podeszła do małego
regaliku z książkami i wybrała jakąś powieść dla siebie.
Usiadła na wolnym fotelu obok chłopaka w okularach. Rozsiadła się
wygodnie na miękkim miejscu i zaczęła czytać. Praktycznie nie
odrywała się od książki, ale przysłuchiwała się kiedy ktoś
mówił coś po niemiecku. Każdy domownik zajmował się czymś
innym. Gdy nastolatka wstała by nalać sobie sok spojrzała na
Simone, która się uśmiechała. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i
usiadła z powrotem na miejscu. Po jakimś czasie odezwał się
blondyn- Bill.
- Scarlet what
you're interested?
Dziewczyna niestety
nie odpowiedziała na zadane jej pytanie. Spojrzała na chłopaka i
zrobiła minę która mówiła, że nie wie o co mu chodzi.
- Why do not you
answer as I ask you something! You're not brought up or what? - zapytał zbulwersowany chłopak.
Brunetka spojrzała
na niego takim wzrokiem, że chłopak delikatnie się cofnął.
- Może dlatego, że
nic nie rozumie po angielsku? - wtrącił się siedzący obok niej
chłopak.
- A ty niby skąd
wiesz? - zapytał Bill spoglądając na przyjaciela.
- Bo jak byś nie
zauważył to czyta niemiecką książkę. A to już chyba o czymś
świadczy. Prawda?- powiedział i spojrzał na Simone. Kobieta tylko
potwierdziła głową.
- Serio nie znasz
angielskiego? - zapytał rozbawiony chłopak w ciemnych długich
włosach.
- Serio ogarnęliście
dopiero teraz? Brawo za genialną spostrzegawczość. -
odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Tom, uspokój się.
- upomniała Simone syna.
- Przepraszam. -
odpowiedział szybko młody mężczyzna.
Jakiś czas jeszcze
rozmawiali na temat jej angielskiego. Po czym Georg wpadł na pomysł,
aby wybrać się do miasta. W końcu i tak Simone miała pokazać jej
miasto.
Kwadrans później
auto państwa Kaulitzów było zapełnione. Bill i Tom stwierdzili,
że i tak nie ma po co jechać więc zostali w domu. Pozostała
dwójka zaś zabrała się z nimi.
W drodze
nastolatka dowiedziała się, że Gustav i Georg mieszkają w
Magdeburgu. Tylko bliźniacy mieszkają poza granicami Niemiec.
Największym zdziwieniem Sraclet było to, że Bill i Tom to
bliźniacy.
* * *
Gdy dojechali do
szkoły muzycznej pana Gordona, brunetka była w niebo wzięta.
Uwielbiała wszelakie instrumenty muzyczne. Wiadomo, że kochała
perkusję, więc Gordon z małżonka poprosili aby dała mały pokaz
swojego talentu. Nie trzeba było jej dwa razy powtarzać. Zasiadła
za perkusją i pokazała na co ją stać. Zagrała jeden ze swoich
ulubionych kawałków, a mężczyzna pogratulował jej talentu po
mini pokazie.
~ * ~ * ~
* Scarlet czym się interesujesz?
** Czemu nie odpowiadasz o coś cię pytam! Nie wychowana jesteś czy jak?
Z góry przepraszam za tłumaczenie, ale pomagał mi mój wierny druh google tłumacz :)